wtorek, 2 kwietnia 2019

Jeszcze ktoś tu jest ?

Witajcie.
Wiem,że długo mnie tu nie było,ale...tak sobie pomyślałam,żeby kontynuować tego bloga, tylko muszę mieć wsparcie. I widzieć,że kogoś to jeszcze interesuje. 
Pozdrawiam :) 

wtorek, 4 października 2016

Rozdział 1.

** kilka dni wcześniej **

-Mamo gdzie są moje słuchawki-wrzasnęłam tak głośno, że niemal mój obraz nad łóżkiem spadł ze ściany.
-Mówiłam ci, że ich nie chowałam. Zresztą po co ci słuchawki ?
-Jak to po co?-zapytałam marszcząc brwi w niezadowoleniu. Zawsze tak robiłam kiedy ktoś denerwował mnie swoimi pytaniami. Do czego służą słuchawki ? Boże czy ona naprawdę jest taka zacofana ?
Nie chcąc robić  większego hałasu spojrzałam na nią spod byka i pokręciłam tylko głową. Z ust wydobyło mi się ciche westchnięcie.
-Dobra już nieważne-machnęłam ręka i zamknęłam za sobą drzwi łazienki.
Podeszłam do białej, porcelanowej umywalki odkręcając kurek z ciepłą wodą.
Powolnie, niemal jak ślimak umyłam zęby i ogarnęłam ten wielki bałagan na włosach. Lekko je tylko wyprostowałam. Z natury miałam proste włosy, więc nie musiałam poświęcać im zbyt dużej uwagi, chyba, że robiłam kucyka. Wtedy jak na złość stały w różne strony tworząc rogi jak u jelenia.
Nałożyłam na twarz delikatny makijaż i opuściłam łazienkę. Założyłam wcześniej naszykowane ubrania, a mianowicie białą koszulę i czarne rurki. Musiałam jakoś wyglądać na zakończeniu roku. Nareszcie. Tak długo na to czekałam. Ostatnie dni to była jakaś udręka.
-Milena-usłyszałam krzyk dobiegający z dołu.
-Już idę-wrzasnęłam przeglądając się jeszcze raz w lusterku w celu sprawdzenia czy wszystko paskuje. Zresztą nie wiem po co to robię. To tylko zakończenie roku, a nie jakiś bal. Przewróciłam oczami, jak to miałam w zwyczaju i zbiegłam na dół.
-Jestem. stało się coś?-zapytałam spoglądając na mamę. Była jakaś dziwna.
-No co?-ponowiłam pytanie widząc, że cały czas mi się przygląda.
-Nie "co" tylko powinnaś powiedzieć dziękuję-wskazała na rzecz leżącą na stole kuchennym.
-ooo słuchawki-powiedziałam uradowana od razu je biorąc i podłączając do telefonu.
-Następnym razem poszukaj wszędzie, a potem rób awanturę-powiedziała już nieco łagodniej.
-Lubisz często coś przekładać więc myślałam, że je gdzieś schowałaś. O co tyle szumu. Lecę już. Zuzia pewnie na mnie czeka-powiedziałam.
-Po szkole wracasz od razu do domu?
-Nie wiem. Chyba nie. Może gdzieś wyskoczymy z Zuzą-wzięłam z miseczki jabłko i wgryzłam się w nie bez żadnego zahamowania. Uwielbiałam owoce, a tym bardziej jak były słodkie.
-Uważaj na siebie
-Nie mam 5 latek-powiedziałam całując ją w policzek na pożegnanie.
-Pa-usłyszałam jeszcze zanim zamknęłam drzwi.
Pogoda dzisiaj naprawdę dopisywała. Zresztą nie ma co się dziwić. Zaczynały się wakacje. Słyszałam, że lato ma być naprawdę upalne.
Odpaliłam ulubioną playliste na telefonie i pewnym krokiem ruszyłam w stronę parku, gdzie miała czekać na mnie przyjaciółka. Od razu ją dostrzegłam. Jej kolorowy kapelusz rzucał się w oczy.
-Serio?-uniosłam brwi do góry śmiejąc się.
-wiem...jest czadowy. Kupiłam na wyprzedaży-pisnęła zadowolona blondyna.
-Nie dodawaj sobie, A w ogóle to cześć-przywitałyśmy się całusami w policzek.
Zuzie znałam od podstawówki. Pamiętam jak przewróciłam się na ptzerwie i zdarłam sobie kolano ona jako pierwsza do mnie podeszła a potem pobiegła po panią wyczowawczynię. od tego momentu jesteśmy niemal nierozłączne.
Udałyśmy się wspolnie do szkoły, gdzie z trudem przeszłyśmy przez zakończenie roku. Nie mogłyśmy się doczekać tej wolności. Najbardziej chciałam uciec od tych cholernych wykładowców. Nie wiem w jakiej oni epoce się urodzili, ale czasami gadali jak kosmici. a potem się dziwią, że młodzież nic nie umie, jak ich nie idzie zrozumieć? To jak mamy się nauczyć.
-To idziemy na kawę-powiedziała moja przyjaciółka wyrywając mnie przy tym z zamyślenia.
Zgodziłam się. Informowałam staruszkę, że  nie wrócę po zakończeniu, a zresztą nie jestem dzieckiem i nikomu nie muszę się tłumaczyć.
Wstąpiłyśmy do ulubionej kawiarni, gdzie miła kelnerka od razu przywitała nas uśmiechem. Byłyśmy stałymi klientkami więc rozpoznawały nas bez problemu. Zajęłyśmy stolik przy oknie i rozgościłyśmy się jakbyśmy były u siebie w domu.
-Dzień dobry to co zawsze dziewczynki?-usłyszałyśmy nagle głos Joanny. Tak miała na imię właśnie ta cudowna kelnerka. Wiecznie tryskająca radością. W jej towarzystwie aż samemu chce się uśmiechać.
-Tak. Dwie latte-powiedziałam.
-Co u Michała?-zapytała Zuza.
-Wszystko po staremu. Dzisiaj będę z nim rozmawiała wieczorem. Wiesz muszę z nim wszystko omówić-powiedziałam spoglądając na blondynkę.
-A jak zareagowali rodzice?
-I tu mam cholerny problem. Muszę z nim między innymi o tym pogadać, bo...
-Nie powiedziałaś im?
-Nie...zresztą jestem dorosła i sama będę o sobie decydowała-oznajmiłam i wzruszyłam ramionami.
Kiedy przed nami pojawiła się kawa od razu upiłam łyka z wysokiego naczynia.
-albo mi się wydaje, albo jest coraz lepsza w smaku?-zapytała Zuzia.
-Wydaje ci się. Byłaś na diecie i dawno jej nie piłaś-zażartowałam.
-No wiesz ty co...nie jestem i nie byłam na diecie. Jest mi niepotrzebna. Zobacz jaka jestem seksi
-Już ci mówiłam. Nie dodawaj sobie-powiedziałam i zaczęłyśmy się śmiać. Uwielbiałam jej towarzystwo. Zgrywałyśmy się idealnie. Jak duet idealny. Niemal jak  siostry.
Do domu wróciłam dopiero popołudniu. Czas mi strasznie przeleciał. Nawet nie wiedziałam kiedy. Mieszkanie było puste. Znalazłam tylko karteczkę na stole w kuchni "pojechaliśmy na zakupy. Obiad w miikrofali. Mama". Przekręciłam kółeczko na sprzęcie i się włączył. Pobiegłam do swojego pokoju i od razu uruchomiłam laptopa czekając na jakąkolwiek wiadomość od brata. Był dostępny, więc od razu zadzwoniłam. Długo nie musiałam czekać bo od razu odebrał.
-Cześć Mike-wrzasnęłam.
-Hej Mimi. Co tak wcześnie. Miałaś dzwonić wieczorem-powiedział uśmiechnięty.
-Lubię zawsze przed czasem
-Ala aż tyle?-udawał rozgniewanego.
-Mogę się rozłączyć-powiedziałam oburzona.
-Żartowałem młoda.
-Ja myślę. Co u ciebie Mike?-zapytałam.
Tak dawno go nie widziałam i strasznie za nim tęskniłam. Nie mogłam się doczekać spotkania z nim.
-Po staremu. Praca...praca i praca a jak zakończenie?-zapytał.
-jak zakończenie-zaśmiałam się z odpowiedzi. Nie byliśmy wylewni.
-O kurwa...-wrzasnęłam nagle przerażona zakrywając usta dłońmi.
-Co jest mała?...Milena?-wrzasnął ale nie odpowiedziałam tylko od razu udałam się pędem do wyjścia.

___________________________________________________

Co się stało? I co ma do powiedzenia Milena rodzicom dowiecie się w następnym. 
Takie lanie wody, ale to wprowadzenie. Muszę jakoś to rozkręcić.
Uzbieracie chociaż 7 komentarzy? Była bym szczęśliwa... :* 

poniedziałek, 26 września 2016

Prolog

Życie czasami płata nam figle i to w momentach nie odpowiednich. Nie wtedy kiedy się tego spodziewamy. Raz przytłoczy nas wszystkimi złymi emocjami powodując, że upadamy na same dno, by po pewnym czasie wstać jak nowo narodzone stworzenie i pokazać wszystkim innym dookoła jak bardzo się mylili do naszej osoby. Udowodnić, że jesteśmy o wiele silniejsi niż kiedykolwiek ktoś myślał.  Strata najbliższej osoby boli najbardziej, jednak wyjazd w porównaniu do śmierci jest wielką różnicą, jednak tęsknota jest wciąż taka sama. 
Od pewnego czasu wszystkiego, czego się dotknę sypie się. Nie chcę,żeby tak było. chcę zacząć żyć na nowo. Może wyjazd mi w tym pomoże. wiem, że Michał przyjmie mnie z otwartymi rękoma. Nie raz mi to zresztą powtarzał. 
Byłam jego małą siostrzyczką. Była między nami spora różnica wieku. Ja 20 a on 27. 
Czasami denerwowało mnie , że traktował mnie jak dziecko, ale w końcu się troszczył. wiedziałam, że nigdy nie pozwoli mi zrobić krzywdy. 
Pytanie, które wciąż krąży po mojej głowie to dlaczego ja ? Było tylko osób a Bóg właśnie wybrał mnie i "obdarzył mnie tym paskudztwem. Nikt prócz mojej rodziny o tym nie wie i mam nadzieje, że tak zostanie. Nie chcę, żeby ktokolwiek się nade mną litował. Nie potrzebuję tego.
Czasami mam ochotę rzucić wszystko w cholerę i po prostu odejść. Jedyną przysługę, którą Bóg mógłby dla mnie zrobić to wziąć mnie do siebie. Psycholog? On nie pomaga. 
wątpię, żeby kiedykolwiek mi pomógł. Jedynie może mi ulżyć nic więcej. To już na zawsze zostanie gdzieś głęboko we mnie. Udaję twardą, jednak sama siebie oszukuję. Nie jest łatwo. Wolałabym już być śmiertelnie chora.  

Ciemnowłosa dziewczyna po raz ostatni spojrzała na słowa tekstu zapisanego prawie rok temu.
-Byłam głupia tak myśląc. Nigdy bym tak nie pomyślała. Przynajmniej nie teraz. Owszem to już zawsze we mnie pozostanie, jednak strach już minął. umiem z tym walczyć, a Michał bardzo mi dużo pomógł. Jestem inna dziewczyną i zaczynam nowe życie. Tutaj, na przedmieściach Londynu.
Miejsca, o którym zawsze marzyłam.


________________________________________________________________________________

Witajcie kochani może kilka osób kojarzy mnie z jakiś innych blogów. 
A więc wielki powrót mojej twórczości. 
Za wszelkie błędy bardzo przepraszam. Mam nadzieję, że chociaż w jakikolwiek sposób was zainteresowałam tym prologiem i znajdzie się kilku obserwatorów :)